8/05/2007

Barbarzyńcy u bram, Siarhiej Chareuski

http://tygodnik.onet.pl/3229,29743,1426776,tematy.html
Barbarzyńcy u bram

Jak białoruski reżym walczy z dziedzictwem kultury

Robotnicy w pocie czoła odnawiają napis „Stalin" na ścianie wojskowej szkoły im. Suworowa. W tym samym czasie mieszkańcy Mińska protestują pod zabytkowym monasterem Bernardynów, modlą się w strugach deszczu o cud. Tylko on powstrzyma władze przed zamienieniem monasteru w centrum biznesowe. To nie Związek Radziecki, kraj przodowników pracy i dysydentów. To Białoruś.

Siarhiej Chareuski z Mińska / 2007-07-24



Na „linii Stalina", byłej polsko-radzieckiej granicy wrą prace. Odnawia się i umacnia bunkry z lat 30. Zgromadzono tu technikę wojskową z lat 1940 1980, na honorowym miejscu ustawiono popiersie Józefa Stalina. Wycieczki szkolne nadciągają na lekcje patriotyzmu. Także prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza Aleksander Łukaszenka zaprasza na „linię Stalina" dla zademonstrowania potęgi militarnej Białorusi.

Przykładów barbarzyńskiego podejścia białoruskich władz do historii jest mnóstwo. Kilka przytoczmy dla zobrazowania problemu. W Witebsku postanowiono zorganizować kanalizację piwiarni w byłym soborze. W mieście Swisłocz miejscowe władze postanowiły ufundować pomnik Stalinowi. W Bobrujsku, w starej twierdzy, gdzie podczas wojen XIX i XX w. zginęło tysiące polskich, niemieckich, rosyjskich i francuskich żołnierzy, postanowiono stworzyć centrum sportowe. W 2006 r. na Białorusi zniszczono 40 unikatowych zabytków. Zlikwidowano mińską kolekcję archeologiczną, której kompletowanie zajęło 60 lat. Naukowcy chwytają się za głowę, ale są bezsilni.

Polityka dewastacji

Białoruś nie od dziś boryka się z problemami ochrony dziedzictwa kulturowego. Tradycja walki z wszystkim, co oznaczało białoruskość (językiem, sposobem myślenia, charakterem narodowym), jest wpisana w historię państwa. Rozpoczęła się jeszcze w XVIII w., w czasie pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej. Założenia rosyjskiej polityki wobec Białorusi sformułowała caryca Katarzyna II. Wysłała na białoruskie ziemie zespół z Petersburga ze specjalnym zadaniem przebudowy świątyń i miast. Włoski architekt z dworu Katarzyny trafił do Połocka, by przerobić zabytkowy monaster. Miał zniszczyć wszystko, co barokowe, ten styl kojarzono w Rosji z katolicyzmem. W 1778 r. zaczęto realizować plan całkowitej przebudowy białoruskich miast, które w wyniku pierwszego rozbioru weszły w skład Rosji. Ignorowano miejscowe tradycje urbanistyczne i wielokulturowość. W Rosji do 1728 r. panował zakaz budowy z kamienia (prawo to nie obejmowało jedynie Petersburga). W imperium nie wystarczało materiałów budowlanych pozwalających na tak wielkie przeróbki na wchłoniętych białoruskich ziemiach. Jednak nikt się takimi sprawami nie przejmował. Cel był jeden: Białorusi należy nadać rosyjski charakter. Bobrujsk i Brześć zamieniono w wojenne fortece. Wyburzono świątynie protestanckie i katolickie. Operację mającą na celu zupełne zniszczenie Brześcia zaplanowano na lata 1833–1836.

W czasach panowania Mikołaja I (1825–1855) kampania walki z białoruskością weszła w szczytową fazę. Zabroniono używania nazwy „Białoruś", miał ją zastąpić termin „północnozachodni kraj". Zakazano także druku książek po białorusku, językowi temu nadano nazwę „miejscowego narzecza". Burzono wieże miejskich ratuszy, przepędzano katolickich duchownych. Na wzór rosyjski przebudowywano najpiękniejsze białoruskie świątynie. Zabytkowe kościoły w Mińsku, Witebsku i Mohylewie rozbierano, by sprzedać cegły Rosjanom. W przebudowach w duchu rosyjskim specjalizowało się dwóch architektów: Nikołaj Czagin i Nikołaj Rozanow. Władysław Syrokomla, liryk tworzący w Wielkim Księstwie Litewskim, w 1854 r. napisał: „Budowle kościelne imponują swoją zabytkowością na tle współczesnej zabudowy Mińska, która zaciera cechy przeszłości". Dlatego kościoły nie miały prawa istnieć.

Bolszewicy byli kontynuatorami polityki dewastacji. W rocznicę rewolucji październikowej w białoruskich miastach rozlegał się huk wybuchów. W gruz obracały się świątynie. W 1937 r. los ten spotkał w stolicy sobór Piotra i Pawła, cerkiew Aleksandra Newskiego i Matki Boskiej Kazańskiej. Podczas jednej nocy w Mohylewie wysadzono dziewięć świątyń. Radzieckim barbarzyńcom zniszczenia białoruskiej architektury dokonane w czasie II wojny światowej były na rękę. W Witebsku, Grodnie i Mińsku wojnę przetrwały niektóre zabytki architektury. Ale nie na długo. W 1954 r. w stolicy wysadzono w powietrze podominikański kościół św. Tomasza z Akwinu. W 1967 r. zburzono meczet. Rok później z powierzchni ziemi zniknął kościół Wojciecha i Scholastyki, którym zachwycał się Syrokomla. W 1957 r. w Witebsku wysadzono sobór św. Mikołaja. Także w Grodnie i Połocku z powierzchni ziemi znikały świątynie i inne architektoniczne zabytki. Listę zniszczeń dokonanych przez Sowietów na białoruskich ziemiach można by wydłużać bez końca.
Ideę radzieckiej polityki dotyczącą zabytków wyłożył w magazynie „Budownictwo i architektura Białorusi" Władimir Czanturij. „Odtworzenie dawnego charakteru miast ma sens, jeśli mowa o Suzdalu, Jarosławiu, Tallinie czy Wilnie, polityka ta nie sprawdzi się w stosunku do starych miast Białorusi". Autor nie wyjaśnił jednak, dlaczego wymienił miasta Uzbekistanu, Rosji, Litwy, natomiast przemilczał problem białoruskich miast. Czy Białoruś nie zasługuje na swoją historię? Dlaczego właśnie naszą kulturę i tradycję należało złożyć na ołtarzach radzieckiej ideologii? Klucz do zrozumienia problemu leży w białoruskiej podświadomości. Kwintesencją carskiej, a potem bolszewickiej polityki prowadzonej na naszych ziemiach było wszczepienie nam nienawiści do wszystkiego, co nie jest rosyjskie.

Wieża ze szkła i betonu

Istniały makiety, na których zaplanowano odbudowę Mińska, Mozyru, Grodna w dawnym stylu. Ale nigdy tych projektów nie wcielono w życie. Przeciwnie, zabytki wciąż niszczono. Polityka ta i dziś ma kontynuację. Na Białorusi prawo mówiące o ochronie zabytków i kulturowego dziedzictwa nie jest przestrzegane. W czasach niezależności kontynuowano bolszewicki stosunek do kultury i zabytków. Do dziś w miastach Białorusi ulice noszą nazwy komunistycznych przywódców z lat 1930–1950.

W naszym kraju nie ma prawa ocaleć nic, co nie jest w socrealistycznym, siermiężnym stylu. Polityka, jaką sformułował carski reżym, potem przejęta przez ZSRR, święci dziś w naszym kraju tryumf. Jej istota zawiera się w marginalizacji i niszczeniu starych centrów białoruskiej kultury i tradycji. Podczas projektowania obiektów w miastach nie zwraca się uwagi na historyczną spuściznę aglomeracji. Takie planowanie zakłada wykorzystywanie starych budowli w celach komercyjnych. W bibliotece urządza się hotel. Często projektując szerokie ulice w ogóle nie zwraca się uwagi, czy w okolicy nie ma zabytkowej architektury. Jeśli jest, zrównuje się z ziemią cenne budowle przeszkadzające w realizacji projektu. Na Białorusi zapanowała agresywna architektura.

W propagandowych mediach przeprowadza się zakrojone na szeroką skalę kampanie informacyjne, służące wmówieniu społeczeństwu, że walka z zabytkami jest słuszna. Wszystko to robi się pod szyldem „zaprowadzania porządku". W telewizji występują przedstawiciele władz republiki, tłumaczą prawidłowość swojej polityki. Prawdziwą informację o historycznej i kulturowej wartości zabytków ukrywa się przed ludźmi. Społeczeństwo nie jest świadome, że sprawy ochrony zabytków regulowane są prawem międzynarodowym.

W ostatnich latach zniszczono na Białorusi rodzimą szkołę restauracji zabytków. Zamknięto jedyny w kraju instytut, który skupiał najlepszych specjalistów zajmujących się restauracją i konserwacją zabytków. Na naukę historii białoruskiej architektury w Państwowym Uniwersytecie Technicznym przewiduje się tylko jeden semestr. Nawet historycy i historycy sztuki nie mają obecnie zbyt dużej wiedzy na temat narodowej architektury i tradycji budowy miast. Stanowisko ministra kultury Białorusi piastuje człowiek, który jeszcze do niedawna był dyrektorem prowincjonalnej szkoły pod Połockiem. Stan wiedzy pana ministra na temat kultury można sobie tylko wyobrazić.

W naszym kraju wciąż powstają architektoniczne kurioza. Stację metra „Niemiga", gdzie pod ziemią znaleziono fragmenty starego grodu, zalano betonem. Wokół wznoszą się wielkie bloki mieszkalne i sieć sklepów. Na miejscu fundamentów mińskiego teatru, gdzie swoje opery wystawiali Stanisław Moniuszko i Wincenty Dunin-Marcinkiewicz, wybudowano hotel „Europa". W Witebsku ze szkła i betonu wzniesiono wieżę księcia Olgierda. Ma przypominać tę zburzoną przez moskiewskie wojska w XVI w. Szczyt makabreski to odtworzenie w Mozyrze, na miejscu drewnianego zamku, zamku-reklamówki firmy „Mozyrdrew" produkującej materiały budowlane. Historyków i archeologów oczywiście nikt nie poprosił o wyrażenie opinii.

Na Białorusi setki pomników i zabytków leży w ruinach. Wciąż burzy się wszystko, co stare, symbolizujące tradycje i przeszłość kraju. W miastach słychać odgłosy niszczenia starych budowli, a nawet tych z epoki radzieckiej. Co roku spis białoruskiego dziedzictwa narodowego kurczy się. Jest jeden pozytyw: w walce o ochronę zabytków, naszej narodowej kultury rodzi się nowe białoruskie społeczeństwo, zalążek społeczeństwa obywatelskiego.

Przeł. Małgorzata Nocuń

Siarhiej Chareuski jest historykiem sztuki, redaktorem niezależnego tygodnika „Nasza Niwa".